Pierwsze dni szkoły za nami. Na poprawę humoru podrzucam Wam drugą część, specjalnych odcinków Morskiej Otchłani, zapraszam do rozwinięcia
PERSPEKTYWA JUICE
Przybiegłam jak najszybciej do domu Ruby. Byli w nim jej rodzice.
-Dzień Dobry -Zapukałam. Otworzyła mi niska kobieta.
-Czego chcesz? -Przypominała Ruby
-Pani musi być matką Ruby, prawda?
-Zjeżdżaj stąd, ja nie mam córki- Powiedziała do mnie i zamknęła mi drzwi przed nosem. Strasznie nie miła kobieta. Co tu sie dzieje? Gdzie jest Ruby? Muszę popłynąć do źródełka i spytać o to matkę.
PERSPEKTYWA RUBY
Co się stało? Otworzyłam oczy. W okół mnie nie było niczego. Wszędzie był pył. Co się dzieje? Rozejrzałam się. Nie było tu niczego. Całkowita nicość.
-Co to za miejsce? -Powiedziałam do siebie.
-Też nie wiem -usłyszałam znajomy mi głos. To Sara!
-Sara! -Podbiegłam do niej i przytuliłam ją -Myślałam, że już Cię nie zobaczę!
-Ja też! Byłam tu całkiem sama! Już nic nas nie rozłączy. -Powiedziała.
-Gdzie my jesteśmy? -Spytałam jej.
-Nie mam pojęcia. Ale obawiam się, że nas nie ma! Nie istniejemy.
-Jak to nie istniejemy?
-Jakiś stwór wymazał nas z pamięci.
-Tylko ja Cię zapamiętałam - Powiedziałam do Sary - Bo miałam jakiś kamień! On mnie ochronił!
-Gdzie go masz?!
-Ups, zgubiłam... Dałam go Juice!
-Więc może skoro Ciebie teraz wymazali to ona nie zapomniała o Tobie! -Powiedziała podekscytowana Sara
-Może...
PERSPEKTYWA JUICE
-Matko jesteś? Coś dziwnego się tu dzieje! - Przetarłam lusterko.
-Juice? Co się dzieje? -Spytała mnie matka.
-Co to jest? -Przyłożyłam kamień do lusterka.
-To kamień Posejdona. Został stworzony wiele lat temu, przez syreny, które w tajemniczy sposób znikały i nikt o nich nie pamiętał.
-To dobrze się składa. Wiesz kim jest Ruby?
-Kto taki? -Spytała mnie zdziwiona matka.
-Nikt taki - Powiedziałam do siebie. A więc matka, też zapomniała o Ruby? O tej Sarze to chyba w ogóle nie wie, tak samo jak ja. -Czy był jakiś sposób by odzyskać te zapomniane syreny?
-Trzeba było zabić głównego sprawcę tych czynów.
-Kogo? -Matka zamilkła na chwile, po czym powiedziała...
-Stwora Enderu.
-A kto to?
-Stwór Enderu to legendarna mistyczna postać, która nienawidzi syren, żywi się chaosem. Syreny przez wiele wieków ratowały świat, czy to odpędzając miliony komet, czy ratując miasta przed Tsunami. Stwór Enderu zabierał syreny, które mogły coś zrobić. Ale nie ma się czego martwić, Stwór nie żyje już dziesiątki lat.
-No tak -odetchnęłam
PERSPEKTYWA RUBY
-Co się właściwie stało? -Spytałam Sary
-Ktoś usunął Nas z historii. Tylko kto? I dlaczego?
-Witajcie syrenki -Usłyszałyśmy jakiś mroczny, głos. Przed nami pojawiła się postać w czarnej szacie. Zdjęła swoją szatę, ukazując nam swą twarz. Nie miała oczu. Mówiła do nas przez telepatie.
-Kim jesteś! -Wykrzyknęłam gotując się do walki, ale Sara mnie przytrzymała.
-Ruby! Nie zbliżaj się do niego! Kim jesteś?! -Spytała Sara
-Jestem Stworem Enderu, żyje po to, by roznosić zło.
-A dlaczego nas zabrałeś? Mi tam moje życie się podobało - Odparłam.
-Na początku, miałem w planach zabrać tylko Sarę -Odparł stwór
-Dlaczego mnie?!
-Spójrz na swą szyje - Ja także spojrzałam -Masz na szyi amulet Juice. Za jego pomocą, mogłybyście oderzeć Tsunami, które zbliża się do Gold Coast, ale nie możecie tego zrobić, bo nikt o Was nie pamięta. Ten amulet, jest kluczem do chaosu. Bez niego, całe Gold Coast, i jego ludność, zostanie zniszczona.
-O nie! Coś Ty zrobił! Po co Ci to? - Spytałam
-No jak to po co Ruby -Odparła Sara- On żywi się chaosem, ale nie rozumiem dlaczego zabrałeś Ruby! Ona nie ma amuletu.
-Zabrałem ją, bo tylko ona Ciebie zapamiętała, mogła kombinować jak Cię przywrócić do Waszego świata, dlatego ją usunąłem. -No tak, teraz wszystko jasne. -Teraz muszę już iść. Fala która pędzi na Gold Coast zmiecie także Wyspe Ostronosów z powierzchni Ziemi! To jest czysty chaos! Ahahahaha! Ale najpierw, idę pozbyć się Waszej ostatniej koleżanki -Wykrzyknęła podekscytowana zła postać!
-Nie! Wracaj tu! -Wykrzyknęłam.
PERSPEKTYWA JUICE
Poszłam do parku. Trzymałam w ręku kamień, puki go mam jestem pod ochroną. Naglę ktoś na mnie wpadł! To Lucas szalał na deskorolce.
-Aaaaa, Lucas! -Zająknęłam z bólu.
-Juice? Już drugi raz dziś na Ciebie wpadam. Wybacz, nic Ci nie jest? -Spytał Lucas
-Nie, o nie!
-Co?
-Nic takiego -Skłamałam. Zgubiłam kamień! I co mam teraz zrobić? Muszę go szybko znaleźć. Nigdzie go nie widzę, ale za to w krzakach, widzę coś gorszego. Stwora Enderu! Kiedy Lucas opuścił moją osobę... wyparowałam...
PERSPEKTYWA LUCASA
Popisywałem się dalej przed paniami siedzącym na ławce, gdy naglę spostrzegłem pewien kryształ. Dam go jednej z nich i na pewno mnie polubią. Ale gdy tylko go chwyciłem, doznałem dziwnych bólów głowy. Jakbym miał coś zapamiętać na siłę! Dziwne uczucie.
PERSPEKTYWA JUICE
Gdzie ja jestem? Obudziłam się w jakimś dziwnym świecie. Czy to wszystko sen? A może teraz śnie? Jeśli, tak to jakiś koszmar.
-Juice! -Usłyszałam głosy Ruby i Sary.
-Dziewczyny -Przytuliłam je. Teraz przypomniałam sobie kim jest Sara.
-Co tu się właściwie dzieje? -Spytałam dziewczyny.
-Zaczyna się era końca. Jakiś stwór, który żywi się chaosem, porwał Nas, przez co nie możemy ocalić świata.
-To koniec? Od tak? -Spytałam
-Można coś zrobić, zawsze można.. -Odparła Sara
-A Lucas? Albo wodna matka? -Spytałam się ich
-Zapomnieli o Tobie, nic już nie da się zrobić -Odparła smutno Ruby
PERSPEKTYWA LUCASA
Wracałem do domu, ze swoją deską. Dziś był na prawdę udany dzień, pomijam fakt, że dwa razy wpadłem na tą dziewczynę. Naglę przede mną pojawiła się jakaś zamaskowana postać!
-Kim jesteś! -Wydarłem się. -Jeśli chcesz mnie napaść, to bierz wszystko tylko nie deske!
-Ależ ja... Chce wziąźć tylko to, co należy do mnie.. Oddaj mi proszę kamień, który znalazłeś dziś w parku - Widać tej postaci bardzo zależało na kamieniu.
-A weź go sobie... Emmm, zaraz zaraz, czy Ty mnie próbujesz w coś w robić? A jeśli ten kamień jest sporo wart a Ty chcesz mnie przechytrzyć? -Zaczął się wymądrzać.
-Oddaj mi to! -Wydarło się monstrum i zaczęło mnie gonić. Ja wskoczyłem na deske i pognałem ile sił w nogach.
Stwór wyszedł na środek ulicy, jednak nie spodziewał się, że zaskocze go moim trickiem. Rozpędziłem się prosto na niego przewracając go. Ten zniknął pozostawiając po sobie jakieś trzy kule. Ups... Jedna przez przypadek mi wypadła i się stłukła!
PERSPEKTYWA SARY
Siedziałyśmy tu tak i czekałyśmy. Nic już nie da się zrobić, gdy naglę, Ruby zniknęła.
-Ruby! -Wydarłam się!
-Gdzie ona jest? Och nie! Ruby!!! -Wykrzyknęła Juice
PERSPEKTYWA RUBY
Wróciłam do świata ludzi! To Lucas, trzymał w ręku jakieś kulki.
-Ruu... Ruby! Pamiętam Cię! Jak mogłem o Tobie zapomnieć? -Przypomniał sobie o mnie Lucas.
-Nie teraz! Musimy szybko ratować Gold Coast, jak mnie tu przywróciłeś?
-Za pomocą tych kulek, stłukłem jedną -Wzięłam od niego kulki i stłukłam je! Naglę przed nami pojawiła się Juice i Sara.
-Udało się! -Wykrzyknęła szczęśliwa Sara
-Nareszcie wszystko jest normalnie! Tak! -Wykrzyknęłam. Naglę usłyszałyśmy trzęsienie Ziemi!
-O nie! Tsunami! -Wykrzyknęła Sara zdejmując amulet i podając go Juice. Ta wyciągnęła rękę w górę i całymi siłami odepchnęła tsunami! Brawa dla niej!
-Hura! Udało się nam! -Krzyczałyśmy szczęśliwe.
-Eeeee, czy ktoś mi wytłumaczy o co tu chodzi? -Spytał się Nas Lucas. O cholera, to wdepnęłyśmy. Lucas widział za dużo!
-Spokojnie dziewczyny -Odparła Juice i użyła amuletu na Lucasie. Ten upadl na podłogę -Stracił przytomność, kiedy się obudzi, Ty Ruby wyjaśnisz mu, że uderzył się w głowe.
-Okej, a Wy gdzie idziecie? -Spytałam dziewczyny.
-Musimy sprawdzić czy komus się coś nie stało! -Odparła Sara i razem z Juice pobiegły na plażę.
PERSPEKTYWA SARY
Dotarłyśmy na plażę. Tam stali ludzie w szeregu i klaskali! Cieszyli się, że Tsunami w nas nie uderzyło! Dobra robota dla Nas wszystkich! Naglę za nami pojawił się Stwór Enderu!
-Nieee! Oni nie mogą się cieszyć! Mają się bać! Tu ma być chaos! -Wydarł się swoim skrzeczącym mrocznie głosem!
-Nikt się nie boi, wszyscy sie cieszą, bo Gold Coast jest całe! Nie ma tu chaosu! -Powiedziałam wprost.
-Ale... Bez chaosu, ja nie istnieje!
-W takim razie, nie masz po co tu być -Powiedziała Juice i wessała potwora do swojego amuletu.
-Wow! No to się doigrał.
-Już nigdy z tego amuletu nie wyjdzie, i dobrze. Niech wie, że z nami się nie zadziera!
PERSPEKTYWA RUBY
Lucas obudził.
-Lucas? Żyjesz? -Spytałam
-Ruby? Co się stało? -Spytał mnie Lucas podnosząc się.
-Rozędziłeś się i uderzyłeś w drzewo, przybiegłam przed chwilą... Bardzo się o Ciebie bałam.
-Ehh, miałem dziwny sen...
-To tylko sen -Skłamałam. Ten pomysł był trochę głupi. Lucas ocalił cały świat i ma o tym nie pamiętać? Chociaż, może tak będzie lepiej?
-Wyskoczymy gdzieś? -Spytał mnie Lucas wprost.
-Wow! No pewnie, chodźmy zatem! -Zgodzilam się. Czy to jest randka?
PERSPEKTYWA JUICE
Dotarłam do księżycowej sadzawki i powiedziałam o wszyskim matce.
-Dobra robota Juice! Ty, Sara i Ruby, spisałyście się wyśmienicie! Tylko pogratulować! -Odparła matka
-Dziękuje.. - Powiedziałam, po czym rzuciłam kamieniem w wodę. Teraz jest na dnie, jak reszta moich skarbów. Miejmy nadzieje, żeby więcej nie musiał nas chronic.
PERSPEKTYWA SARY
Przybiegłam do domu, chciałam teraz widzieć się tylko z jedną osobą.
-Tato!- Wydarłam się odnajdując mojego ojca w kuchni
-Sara! -Rzuciłam mu się w ramiona -Nie odbierałaś telefonu cały dzień, co się stało?
-Nic specjalnego. -Odparłam i przytuliłam go mocniej. Tak się cieszę, że wszystko jest już ok. Teraz już wiem, co to znaczy ludzkie życie i jak ono jest ważne. Bo przecież, dobrze mieć wsparcie we własnym tacie. Nie chce go stracić, a dziś mogłam! Ale najważniejsze, że ten stwór, już nigdy się nie wedrze do naszego świata, i nie wymaże już żadnej syreny z lini czasu!
WOW! To było MEGA! Super! Czekam na więcej...
OdpowiedzUsuńZapraszam też do czytania moich opowiadań na http://pogromcyciemnosci.blog.pl/
Super rozdział! Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń