PERSPEKTYWA SARY
Dotarłam do szkoły z Ruby. Na zajęciach Juice nie pokazała się.
-Ej Sara! - Szeptnęła do mnie Ruby z ławki za mną. Teraz mamy matematykę. Kobieta, która nas uczy, jest po prostu nie znośna. Nic jej nie pasuje, a jak ona zgubi wypracowanie, to nagle, że nie oddaliśmy. Jestem w tej szkole od kilku dni, ale już zaczyna mnie denerwować. - Sara! - Szeptnęła głośniej Ruby.
-Przestań... Porozmawiamy na przerwie...
-Ale to ważne
-Przestań! - Krzyknęłam głośniej
-To na prawde ważne!! - Wydarła się Ruby, tak, że przekrzykła matematyczkę.
-Ruby Tonkin.... Do dyrektora!! W tej chwili!! - Wykrzyknęła na cały głos matematyczka. No to sobie narobiła Ruby. Zaraz po tym jak wyszła, zadzwonił dzwonek.
Podeszłam na przerwie do Ruby. Siedziała pod gabinetem
-I co? Warto było? - Odpowiedziała, tak... To dziwne. Ruby może i jest buntowniczką, ale zachowanie to ma wzorowe. Nie myśląc wiele poszłam popływać, mamy teraz okienko. Popłynęłam na Wyspę Ostronosów. W sadzawce była Juice.
-Hej, możemy pogadać? - Spytałam
-No jasne, o co chodzi? Znów nie umiesz doczyścić łusek?
-Nie hahaha, jakoś sobie radzę. Wiesz o co mi chodzi...
-O co? - Spytała. Widać było, że wiedziała.
-Nie chce żebyś nas opuszczała.
-Rozumiem Cię, ale od kilku lat szukam pereł dla mojej mamy. Bardzo ją kocham.
-Rozumiem to, ja swojej mamy nigdy nie znałam, wychowywał mnie tata. - I tu, naglę zrobiła się cisza. Czy powiedziałam coś źle?
-Słuchaj, mam pomysł jak umilić Wam pożegnanie, płyń za mną - powiedziała Juice i zanurzyła się. Zrobiłam to samo.
Wypłynęłyśmy na plażę na wyspie Ostronosów. Juice wyciągnęła rękę i naglę przed nią pojawiła się ogromny wąż!
-Jejku! Jest piękny!
-I niebezpieczny - powiedziała głośniej Juice i wycelowała go na mnie. - Teraz zrób unik mądralo! - Powiedziała, a ja podskoczyłam! Jakoś mi się udało.
-Jeju, co to było?!
-Wąż morski. Na co czekasz, teraz Twoja kolej.
-Po co to robimy? - Spytałam bardzo ciekawa. Tak na prawdę nie widziałam w tym celu.
-Syreny mają magiczne moce, ale wierz mi, nie są one łatwe w opanowaniu. Podczas pełni księżyca, wzmacniają się one. Początkowe syreny takie jak Wy, nie powinny jej używać. Dopiero się uczycie. Przed Wami długa droga... No dobrze, teraz wznieś rękę, lóźno nadgarstek, pomyśl co chcesz zrobić, musisz także... - Bla Bla Bla Bla... Nudziły mnie porady Juice, ja tam mogę poradzić sobie bez mocy, ale w trakcie pełni księżyca może być trudno.
Na plaży ćwiczyłyśmy z pół godziny. W końcu czegoś tam się nauczyłam.
-Dobrze, ja spadam, bo zaraz kończy mi się okienko. - Powiedziałam i opuściłam plażę.
Wbiegłam do szkoły, pod gabinetem nie było Ruby, lekcje się już zaczęły! Jejku, w momencie opanowała mnie panika! Nie mogę się spóźnić. Naglę zobaczyłam Lucasa, wchodził do klasy w, której często trwają zastępstwa. Weszłam do niej i usiadłam w ławcę. Jednak nigdzie nie było Ruby... Hmmm dziwne...
Po lekcjach
Minęły wszystkie lekcje, Ruby chyba zerwała się z nich, bo nikt jej nie widział od pierwszej lekcjii. Postanowiłam iść na plażę w ustronne miejsce, poćwiczyć mocę.
-No dobrze Sara.. Skup się.. - Powiedziałam cicho. Jeśli moce są kontrolowane przez emocje, to teraz czuje niepokój. Niepokój o to, gdzie jest Ruby i czy Juice rzeczywiście nas zostawi. I udało się! Stworzyłam ogromnego węża wodnego, jednak kontrola nie trwała długo. Wąż zniknął a ja wywołałam silne tsunami, które zmiotło pływającą przy brzegu łódkę! O nie! Co ja narobiłam, szybko wskoczyłam do wody by ratować tonących ludzi!
PERSPEKTYWA JUICE
Za chwilę wypływam. Nie chce się z nikim żegnać. Nie lubie pożegnań. Naglę usłyszałam silny wiatr. Z sufitu spadł ogromny kamień, który uszkodził mój ogon! Ałaaa!!! Jejku jak to boli! I jak ja mam teraz popłynąć?
PERSPEKTYWA SARY
Zanurkowałam pod łódką. O nie! To ten chłopak na którego wpadłam, pierwszego dnia w szkole. Muszę go wyciągnąć. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Czy na dnie nie było czasem jeszcze jednego człowieka? Wydaje mi się, że był tylko ten chłopak. Przetransportowałam łódź na brzeg i odpłynęłam. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Wróciłam na ląd by bliżej przyjżeć się sprawie.
PERSPEKTYWA RUBY
Wpłynęłam do księżycowej sadzawki a tam leżała ranna Juice.
-Juice! Co się stało! - Spytałam przerażona
-Kamień spadł na mój ogon! Jak boli! Aaaa! - Jęczałą z bólu Ruby.
Wzięłam wodorosty z dna basenu księżycowego i zrobiłam pseudo morski bandaż, który chyba pomógł Juice.
-Juice! Nie możesz płynąć z rannym ogonem!
-Masz rację. Chyba będę musiała tu jeszcze zostać kilka dnia.. - Odparła Juice. Uśmiechnęłam się.
PERSPEKTYWA SARY
Podbiegłam na brzeg. Chłopakowi nic się nie stało, ale był wyraźnie smutny. Czy nie cieszył się, że przeżył? Podbiegłam do niego.
-Hej, co się stało? - Spytałam
-To Ty! - Wykrzyknął
-Co ja?
-Uratowałaś mnie!
-No wiesz, ma się te umiejętności pływackie, zresztą trenuje pływani.... - naglę chłopak mi przerwał
-Ty... Ty... Brakuje mi na Ciebie określenia. Przez Ciebie, mój ojciec zmarł!
-Co!? - W tym momncie odebrało mi mowę.
-Płyneliśmy na łódce i naglę dorwało nas Tsunami. Dlaczego mnie uratowałaś? Nie mogłaś ratować jego?
-Ale ja....
-Nie przerywaj mi! Mam tylko ojca, matki nie znałem, teraz jestem zupełnie sam! Wiesz co to oznacza? Oddadzą mnie do domu dziecka..
-Ale przecież jesteś już prawie pełnoletni!
-Mam 16 lat... - Odparł. Zatało mnie. Chłopak, który mi się podobał i do, którego na prawdę coś czułam - odchodzi. To moja wina. Po co w ogóle dostałam jakieś moce? O nie! W tym momencie, z głębin, wynieśli ciało ojca tego chłopaka. Lekarze mówią, że wciąż żyje, ale to nie potrwa długo... Co ja narobiłam!
przestan pisac to badziewie
OdpowiedzUsuńOjej, a uderzysz mnie? xDDD
UsuńBadziewie? To jest super!
UsuńNajlepszy jak dotąd
OdpowiedzUsuńBardzo fajny odcinek. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam mojego bloga
OdpowiedzUsuńhttp://pogromcyciemnsci.blog.pl/
Ekstra!
OdpowiedzUsuń