9/26/2015 4

,,Live in water" Rozdział 17 ~Zacięta rywalizacja~







Brittany POV's

Jak to zawsze o godzinie 12:45, szłam do kafejki.
Chcę zamówić napój z marakui. Mniam!
Weszłam do środka, i przysiadłam do mojego ulubionego stolika, przy automacie.
Nagle na scenę wszedł Justin i zaczął mówić:
- Witajcie! Chciałbym ogłosić, że poszukujemy jednej osoby, do pracy w tej oto kafejce. Jeżeli ktoś jest chętny, ma przyjść do mnie i się zapisać. Przypominam, jest tylko jedno miejsce!
Oczywiście, że chciałam! Muszę się jak najszybciej zapisać!
Pobiegłam szybko do Justina, widziałam kątem oka, że ktoś jeszcze biegnie. Muszę być pierwsza!
- Chcę się zapisać! - krzyknęłam razem z osobą, która biegła ze mną.
Spojrzałam się na tę osobę, o nie... Czy to..?
- Ty?! - wykrzyczałam razem z...Kaylą wskazując na siebie palcem - Jak to?!
Justin patrzył się na nas, jak na wariatki.
- Zapiszę was obie. Może być?
- To znaczy że będziemy pracować dwie? - zapytałam zupełnie nieogarnięta
- Tego nie powiedziałem. - podał nam fartuchy, w których się pracuje - musicie ze sobą powalczyć, ta która będzie się bardziej starać, dostanie pracę w kafejce. Powodzenia!
Gdy odszedł popatrzyłam wściekle na Kayle.
- Jak mogłaś?! - zapytałam wściekła
- Co?! To ty jak mogłaś! Pierwsza chciałam tą pracę! - Ugh! Jaka ona uparta!
- Ja pierwsza chciałam! A tak w ogóle każdy wie, że to ja dostanę tą pracę! - rzuciłam włosy na bok
- Pff.. To źle myślisz panienko z włosami jak by na ciebie gołąb narobił! - teraz się już naprawdę wściekłam!
- Zobaczymy kto jest lepszy!
Szybko wyszłam z kafejki.
To ja muszę wygrać.
To ja muszę pracować w kafejce! Nie ma innej opcji.

2 godziny później 

Szłam właśnie na pierwszą zmianę.
Ubrałam swój strój roboczy.
Justin kazał mi pozmiatać. Ok..
Wzięłam miotłę z kantorka.
Bosz... tutaj jest tyle okruchów! Chyba ktoś nie sprzątał z rok! Fuu...
Drugie zadanie: Ścieranie kurzu. Kayla robiła to samo. Patrzyliśmy się co chwila, na siebie nienawistnie.
Nagle do kafejki weszła jakaś panienka. Znów toczyłam wyścig z moja przyjaciółką, oczywiście, byłam pierwsza.
- Dzień Dobry. Witamy w Ocean Cafe. Proszę usiąść do wolnego stolika. - uśmiechnęłam się
- Usiądę, gdzie chcę! -odparła blondi i machnęła mi swoimi plastikowymi włosami przed twarzą. Kayla prychnęła w moją stronę, no cóż, jestem lepsza. Każdy to wie.
Jak dziewczyna usiadła, postanowiłam ją obsłużyć.
- Co panienka chce?
- Hmm.. Nie wiem! Pomyślę! - O my good! Jaki piskliwy głos! Moje biedne uszy ...
- No szybciej... - pośpieszałam
- Nie poganiaj mnie co?!
- Pośpiesz się ty lafiryndo! - ups, przegięłam
- Wychodzę stąd! To najgorszy lokal w jakim kiedykolwiek byłam!
O nie.. co ja zrobiłam?!
W oddali zauważyłam jak Kayla bierze zamówienie od jakiegoś klienta, jest miła, wytonowana i spokojna. Dlaczego ja taka nie jestem?
Nagle przyjaciółka posłała mi ostre spojrzenie mówiące:
,,Ja jestem lepsza"
Kurde, nie mogę tak myśleć!
Jestem lepsza od niej o sto procent!

Była 20:10, Kayla już dawno sobie poszła. Ja jednak zostałam posprzątać. Jestem dokładna.
Gdy skończyłam, odniosłam fartuch Justinowi i wyszłam.
Po czym wskoczyłam z mostu do wody. Chcę płynąć do sadzawki.

Wpłynęłam do źródła. O nie...
- Kayla. - szepnęłam
- Brittany. - odpowiedziała szeptem
- Nie odzywam się do ciebie! - wrzasnęłam
- A ja do ciebie ciemniaku patentowany! - nie odzywam się do niej. I.. START!
Zasnęłam zła.

Kiedy tylko się obudziłam zamroziłam przejście między sadzawką a wejściem do oceanu, jeśli Kayla nie dotrze do pracy, nie dostanie jej.

Kayla POV's

Obudziłam się. Ziewnęłam głęboko.
- Ojej! Muszę lecieć! Spóźnię się! - powiedziałam sama do siebie
Postanowiłam wypłynąć ale nagle uderzyłam w coś twardego i zimnego.
Lód?! Kto to...?
No wiadomo! To ta małpa, Brittany. Ugh! Jak ona mogła! Już tego pożałuje!
Co ja mam teraz zrobić?
Muszę coś wykombinować!

Brittany POV's

Na pewno dostanę tę pracę! Jestem genialna!
Nagle do kafejki wpadła zła Kayla, jak ona się wydostała z sadzawki?!
- Pożałujesz tego! - zagroziła
- Ojej, bardzo się boję. - powiedziałam ironicznie - A tak w ogóle... Jak ty się wydostałaś?
- Już ci to wszystko dokładnie tłumaczę! - zaczęła coś liczyć na palcach - Po pierwsze, syreny mają bardzo twardy ogon, mogą nawet jastrzębia zabić i porozrzucać wszędzie wokół, po drugie, jesteś tak niemądra, że zapomniałaś o tym, że syreną mają moc odmrażania! - ojej.. naprawdę jestem niemądra
- Kayla! W końcu jesteś! - w końcu pojawił się Justin i dał Kayli fartuch. - Dzisiaj konkurujecie ostatni dzień! Powodzenia!
Ja to wygram na pewno! Brittany ty to wygrasz, uwierz w siebie.
- No to powodzenia. - syknęła moja konkurentka
- Za to ja tobie tego nie życzę. - wściekłam się i odeszłam

Po kilku minutach, poruszył się tłum w kafejce, starałam się abym ja wszystkich obsłużyła, lecz kilka razy to Kayla była pierwsza.
Nagle Justin krzyknął:
- Dziewczyny zanieście napój z mango do stolika 23! - zrozumiałam, lecz.. Kayla była znowu pierwsza, no nie.. ona nie może!
- Daj mi to! -krzyczałam
- Ja to zaniosę!
- Odczep się, Justin mnie poprosił!
- Zostaw to!
- Nie, to ty to zostaw!
I pewnie już wiecie co się stało. ..

Napój wylał się nam wszędzie.
Spływam nam po twarzy, po ramionach i po fartuchu.

Biegłam ile sił w nogach z Kaylą, przemienić się w jakieś spokojne miejsce.
Wybrałyśmy spiżarnię.
To właśnie w niej się zamieniłyśmy.
- To wszystko twoja wina. - warknęłam
- Sorry. Ale to ty próbowałaś mi wyrwać koktajl z ręki! - w sumie, to miała troche racji
- Co zrobimy jeśli ktoś nas zobaczy? - zapytałam
- Musimy czekać aż wyschniemy. Justin nie wchodzi tu tak często.
- Weź nie filozofuj! - syknęłam
- Nie filozofuję! Mówię czystą prawdę.
Nagle usłyszałyśmy, że ktoś idzie. To Justin! O nie!
- Musimy coś zrobić! Kayla! - rozpaczałam
- Nasze bransoletki!
Użyłyśmy naszej mocy i ..
I co zrobiłyśmy?!
Zamroziłyśmy biednego Justina! Chyba.. tak miało być..?
- Kayla ... - spojrzałam na nią przerażona - Czy my.. ?
- Chyba tak! - no nie, co my zrobiłyśmy?!
- Kayla! Co my teraz zrobimy?! Jak się odmraża człowieka?! - krzyczałam
- Nie wiem, jeszcze nigdy nie zrobiłam takiego czegoś! - byłyśmy sparaliżowane strachem
Nagle nasze ogony zamieniły się z powrotem w nogi, ale miałyśmy o wiele większy problem!
Wtem Kayla złapała mnie za rękę i powiedziała:
- Zostałyśmy same, musimy działaś razem!
Mówiła prawdę, Molly wyjechała gdzieś z rodzicami, a Jordan mówiła coś o jakimś Malibu koło Los Angeles.
- Tak, działajmy razem. - uśmiechnęłam się szeroko. - Kayla... Najlepiej będzie jak popłynę do syreniej rady po pomoc.
- Co?! Nie! Nie zostawiaj mnie samej! - to jest właśnie moja przyjaciółka
- Słuchaj, jesteś najlepszą i najdzielniejszą syrenką jaką znam, Jesteś bardzo dzielna, uwierz mi. Dasz radę! - wspierałam ją, ta mnie przytuliła
- Ok, płyń. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.

Płynęłam jak najszybciej umiałam.
Nareszcie spotkałam Omenę.
- Omena! - krzyknęłam
- Co się stało Brittany? - zapytała spokojnie
- Bo my... - przerwałam - Bo my zamroziłyśmy jednego chłopaka z lądu.
Omena zrobiła wielkie oczy. - Co takiego?! Jak? Wychodzi na to, że jesteście nieodpowiedzialne, i niepotrzebnie robiliście z Molly syrenę! - co?!
- Omena! Tu nie chodzi o Molly, jej nawet nie ma na razie w mieście, to moja wina i Kayli. Omena... Jak my mamy go odczarować? - zapytałam zrozpaczona
- No cóż.. Musicie użyć swoich bransoletek. Musicie go rozmrażać powoli, od dołu do góry. Pamiętajcie ! Nigdy nie odmrażajcie go od góry co dołu!
- A co się wtedy stanie? - zapytałam
- Wtedy ten chłopak zginie! - zamurowało mnie, zanurzyłam się i jak najszybciej odpłynęłam.

Weszłam smutna do Kafejki, i po raz kolejny mnie zamurowało. Widziałam Justina, całego, szczęśliwego i zdrowego. Nic mu nie jest! Tylko.. Gdzie Kayla?
Weszłam głębiej do kafejki. Kayla siedziała przy naszym ulubionym stoliku, dosiadłam się szybko.
- Jak ty to zrobiłaś? - zapytałam szczęśliwa
- Użyłam bransoletki. A zrobiłam to dzięki tobie. Ty mi mówiłaś, że jestem dzielna, więc zrobiłam to co powinnam. - byłam z niej taka dumna!
- Oh, Kayla! Po co ja płynęłam taki kawał? - uśmiechnęłam się szeroko
Nagle Justin ustał na scenie i postanowił ogłosić wyniki.
- Witajcie! Chciałbym ogłosić wyniki. A więc... Pracę w Ocean Cafe dostaje... - mała przerwa - Brittany! Chodź do mnie, powiesz kilka słów. - Wstałam i podeszłam do mikrofonu.
- Witajcie, to ja Brittany, kilka osób mnie kojarzy. - nagle popatrzyłam się na Kaylę, była taka smutna. Zrobiło mi się jej szkoda, to ona powinna dostać tę pracę, nie ja.  - Przepraszam cię Justin, ale muszę zrezygnować. Moim zdaniem, przyjaźń jest najważniejsza, i nigdy nie wolno z niej rezygnować. Bo ona przezwycięży wszystko.
Nagle na scenę wpadła Kayla, płakała ze szczęścia. Przytuliła mnie.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. - również zaczęłam trochę szlochać.
Gdy oderwaliśmy się od siebie, wszyscy którzy byli w kafejce, westchnęli.
- Słyszycie mnie? No to świetnie. Powiedzcie swoim kolegom, przyjaciołom, że Ocean Cafe to najlepsze miejsce na ziemi! - krzyknęłam
Wszyscy zaczęli klaskać, a ja z Kaylą znowu się przytuliłyśmy.

Przyjaźń - Najważniejsza rzecz na ziemi, nie rezygnujmy z niej.




4 komentarze:

Copyright © Świat Disneya